środa, 28 listopada 2012

Podsumowanie + podziękowanie

  No, a więc od maja do dzisiaj udało nam się napisać 26 rozdziałów+ prolog+ epilog. Powiem wam, że to ładna sumka :) Jeszcze bardzo się cieszę, że pod KAŻDYM rozdziałem jest chociaż jeden komentarz :D
Jesteście świetni :P
Czy będę jeszcze kiedykolwiek pisała jakieś opowiadania? Pewnie tak, na razie jednak zrobię sobie przerwę, ale nie bójcie się, na pewno was o tym poinformuję.

A teraz czas na podziękowania:


Misiaki strasznie dziękuję wam za to, że czytaliście te moje bazgroły xD Nawet nie wiecie ile liczba dziennych odwiedzin wywoływała u mnie radości :) Chciałam wam podziękować za te wspaniałe miesiące ;P Chce podziękować każdemu z osobna, że jesteście tacy wspaniali :3

Kooooocham was <3



Epilog

~~*Kilka lat później*~~

-Wyjdziesz za mnie?
   Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Mój kochany chłopak Marek, oświadcza mi się! Pamiętam, jeszcze jak go po raz pierwszy spotkałam. To był dzień jak wybudziłam się ze śpiączki,w której trwałam kilka miesięcy. Od tego dnia czuję jakby coś mnie prześladowało. Czuję się jakbym zapomniała o czymś naprawdę ważnym, istotnym. Czuję dziwną pustkę w sercu, brak mi... czegoś... bądź kogoś... Przy Marku na chwile zapominałam o tym strasznym uczuciu.
-A więc?
-Oczywiście, że tak głuptasie.- powiedziałam przez łzy.
   Kocham go. W moim szarym życiu był dla mnie wybawieniem. Wybawieniem, z którym chce spędzić resztę życia.

Zmiana narracji na trzecioosobową.

   Łucja wyszła za mąż za Marka. Niestety, mimo wielu prób nie udało im się zrobić potomka, więc adoptowali z domu dziecka dziewczynkę. Byli z niej zachwyceni. Łucja mimo swej choroby dożyła dość ładnego wieku w szczęściu i miłości.
   
   Tośka, gdy tylko wybudziła się ze śpiączki porzuciła znajomych i używki. Zakochała się na zabój o siedem lat starszym Łukaszu. Mimo różnicy wieku i sprzeciwu rodziców wyszła za niego i urodziła mu trójkę pięknych zdrowych synów. Zmarła w wieku 49 lat w wypadku.

   Dawid po wybudzeniu się wrócił do domu rodzinnego. Zaczął doceniać swojego ojca. Zakochał się nieszczęśliwie w nauczycielce chemii. Jego klasa się w końcu o tym dowiedziała i chłopak nie miał lekko. W wieku siedemnastu lat popełnił samobójstwo.

   Krystian, gdy tylko się obudził znowu zaczął normalnie funkcjonować. Przejął firmę po ojcu. W wieku 30 lat poślubił 23 letnią Annę, z którą miał dwójkę dzieci. Umarł ze starości w wieku 87 lat.

wtorek, 27 listopada 2012

Liebster Award

Dwa dni temu zostałam nominowana przez DiDi (http://my-shinee-stories.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html) do tego tagu ^^ Dopiero teraz tak naprawdę znalazłam czas na zrobienie tej notki xd Zapraszam do czytania :D :

Zasady tagu:
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował." 

Moje odpowiedzi:

1.Od jak dawna piszesz opowiadania?
Jeśli chodzi o ten blog, to prowadzę go od maja. Chyba, że chodzi Ci ogólnie od kiedy piszę, to nie mam pojęcia O.O

2.Czy wiążesz swoją przyszłość z Azją?
Niet xd

3. Co robisz najczęściej, gdy nudzi Ci się?
Narzekam na wszystko, chodzę za innymi domownikami jak rzep na dupie xd

4.Pierwsza usłyszana kpopowa piosenka?
Yyyy..hyhyhy.... xd

5.Na kim się wzorujesz tworząc swoje postacie?
Większości wyobraźnia odgrywa tu większą rolę :) Chyba, że chodzi o główną postać, to oczywiście muszę być ulepszona ja, bo jakżeby inaczej xd

6.Pisanie to dla Ciebie tylko hobby, czy planujesz pisać w przyszłości?
Raczej hobby. Choć nie obiecuje, że w przyszłości nie napiszę jakiejś książki ;P

7.Jaką gwiazdę chciałabyś spotkać?
W sumie to chyba żadną. Jeżeli miałabym wybierać jakiego Youtubera chciałabym spotkać to inna sprawa :D

8.Gdybyś mogła porozmawiać ze swoim biasem tylko raz, co byś mu powiedziała?
Zacznijmy od tego kto to jest "bias"? xd

9.Najgłupsza rzecz jaką zrobiłaś?
Nie chce o tym gadać :| xd

10.Jakie były twoje dziecięce marzenia?
Wymyślić lek, dzięki któremu niewidomi zaczną widzieć.

11.Czy masz kogoś kto jest dla Ciebie najważniejszy?
Taaaaak :3

Uffff... jakoś poszło ;P A więc tak, otagowuje następujące blogi:

http://uczucpamietnik.blogspot.com/
http://opowiadanie-werci.blogspot.com/
http://thissecondworld.blogspot.com/
http://wiecejnizprzygody.blogspot.com/

taaa... miało być 11 osób... yhy...

Pytania:
1.Czy to co piszesz sprawia Ci przyjemność?
2.Jakie jest twoje największe marzenie?
3.Czy masz osoby, które wspierają Cię w pisaniu?
4.Często masz problemy z ortografią?
5.Gdybyś mogła cofnąć czas do jakiego momentu byś się cofnęła?
6.Myślałaś kiedykolwiek o całkowitym porzuceniu pisania?
7.Gdybyś mogła trafić do jakiejś bajki, jaką byś wybrała i dlaczego?
8.Co najbardziej lubisz w swoim wyglądzie?
9.Masz swój ulubiony smak tortu?
10.Słuchasz muzyki do pisania, czy wolisz ciszę?
(Troll pytanie :3 ) :
11.Ile się w pale mieści?

środa, 21 listopada 2012

Krótkie info

A więc tak, pojawi się jeszcze za tydzień Epilog i jeszcze tego samego dnia wstawię podziękowanie z podsumowaniem, więc wyczekujcie następnego tygodnia.! :)

Rozdział XXVI

-Auuu... - wydałam z siebie cichy jęk.
   Za nic nie mogłam otworzyć oczu. Światło w pokoju było zbyt jasne. Kiedy w końcu ta pozornie prosta czynność mi się udała lekko podniosłam się z łóżka. Dopiero po chwili dotarło do mnie co takiego się stało. W mojej głowie znowu toczyła się bitwa i widok przyjaciół... jak tylko o nich pomyślałam zerwałam się na równe nogi. Musiałam ich jak najszybciej znaleźć, musiałam jak najszybciej dowiedzieć się czy są cali i bezpieczni. Jak tylko moja noga powstała w kuchni trzy postacie rzuciły się na mnie, przytulając mnie. Łzy szczęścia spłynęły mi po policzkach.
-"Są cali"- pomyślałam.
-Łucjo, jak się czujesz?- spytał mnie Mistrz, którego wcześniej po prostu nie zauważyłam.
-Dobrze. Już dobrze.
-Skoro jesteście tu już wszyscy proszę udajcie się za mną.
   Bez zbędnych słów udaliśmy się za Mistrzem. Wiedzieliśmy już dobrze co nas czeka. Koniec. W drodze nie mogłam pojąć, jak Mistrz może być takim samolubem i zaraz po bitwie, jak mu już nie jesteśmy potrzebny odsyła nas do naszych domów. To naprawdę okrutne.
   Całą drogę szłam z Krystianem za rękę. To dodawało mi otuchy, a jednocześnie jeszcze bardziej dołowało, przecież zaraz już na zawsze się ze sobą żegnamy. Wszystko co dobre jak widać kiedyś się kończy.
-Już jesteśmy. Moi drodzy chciałbym wam podziękować za waszą pracę, za tą bitwę i za to, że po prostu byliście. Niestety, wasz czas w Innym Świecie dobiegł już końca. Proszę pożegnajcie się ze sobą, bo zaraz otworzę portal, którym tu weszliście i nastąpi koniec czterech żywiołów. Wasza moc opuści was na zawsze.
-Mam tylko jedno pytanie.- Tak, moja głupota czasem mnie zadziwia.- A czy my będziemy to wszystko pamiętać?
-Niestety, nie. W waszym świecie wszyscy jesteście teraz w śpiące. Kiedy się obudzicie nie będziecie nic kompletnie pamiętali co tu się wydarzyło. Będziecie mieli przeczucie, że coś "fajnego" wam się śni, lecz będziecie mieli pustkę w waszej pamięci.
-To okrutne.- dodałam.
-Taki jest los czterech żywiołów.
-To los czterech żywiołów jest okrutny.
   Nikt więcej nie ciągnął tego tematu. Podeszliśmy i wspólnie pożegnaliśmy się z Mistrzem. Jakoś nikt nie płakał. Ostatnio chyba straciłam do niego ten szacunek, co go miałam na samym początku. A teraz zaczęło się najgorsze pożegnanie z przyjaciółmi. Moimi przyjaciółmi. Pożegnania zaczęłam od Dawida:
-Byłeś mi jak brat.- powiedziałam płacząc.
-A ty mi jak siostra.- chłopak również płakał.
-Kocham Cię. - powiedziałam przytulając go.
-Ja Ciebie też.
   Po Dawidzie przyszedł czas na Tośkę.
   Na szczęście nic nie musiałam jej mówić. Ona dobrze wiedziała ile dla mnie znaczy i odwrotnie. Tośka była moją pierwszą przyjaciółką. Przyjaciółką, która była dla mnie wzorem, pocieszycielem, ona po prostu była dla mnie.
   Na końcu zostawiłam sobie Krystiana. Tego samego Krystiana z którym na początku się kłóciłam, potem odrzuciłam i na końcu pokochałam ta jedyną prawdziwą miłością.
-Zawsze będziesz moim skarbem. Kocham Cię.- wyszeptał mi do ucha kiedy po raz ostatni się przytulaliśmy.
-Też Cię kocham.
   Spojrzałam mu głęboko w oczy i po raz ostatni pocałowałam. Ten pocałunek... był najlepszy ze wszystkich. Moje oczy jeszcze raz powędrowały na jego osobę, a ja rzekłam tylko:
-Już czas.
   Cała nasza czwórka stanęła w rzędzie. Portal otworzył się. Nie miałam odwagi ruszyć pierwsza. Na szczęście zrobiła to Tosia, która nawet w takiej chwili mnie zaskakuje. Wstrzymałam oddech kiedy przeszłam przez portal, bo właśnie wracam do rzeczywistości.
Koniec            .

środa, 14 listopada 2012

Rozdział XXV

   Ruszyliśmy przed siebie. Wiatr lekko muskał nas po twarzach. W rękach mieliśmy miecze, a w sercach strach. Wiele razy myślałam jak ten moment będzie wyglądał. Nie miałam jakiegoś określonego obrazu w głowie, lecz owa sytuacja uświadomiła mi, że to co sobie wyobrażałam, przy tym to byłaby zwykła zabawa dzieci. To jest rzeczywistość. Moja rzeczywistość.
  Pierwszy ruch z naszej strony wykonał Krystian. Dobrze wykorzystał swoją moc. Rozpędził się do granic możliwości i mieczem przepołowił jedną postać z czarnego ludu, a "ciało" rozprysło się na milion kawałków i poleciało na ziemię. Uśmiechnęłam się pod nosem. Teraz znaliśmy ich słaby punkt. Poszłam za śladami mojego chłopaka, wzięłam jak największy rozmach i odcięłam przeciwnikowi rękę. Niby to tylko ręka, ale to starczyło, bo również się rozprysł. Teraz się dopiero zaczęło.
   Widać było, że nie im się to nie spodobało. Zaczęli działać. Dziesiątki kulek mocy zostały w nas wymierzone. "Potworów" z czarnego ludu było około dwudziestu (z tymi dwoma już martwymi) i do tego była jeszcze ich przywódczyni. Ta sama, która zaatakowała mnie i Krystiana w bibliotece. Na jednego potwora przypadały dwie kulki na sekundę. Przyznam dobra strategia nie dawali nam nic zdziałać, do tego obrywaliśmy przy tym. Aż zaczęłam żałować, że my żadnej nie mamy.
   Na kilka sekund przestali w nas rzucać, więc od razu zaczęliśmy działać. Niestety, udało pokonać mi się tylko jednego potwora. Reszcie poszło znacznie lepiej. Można powiedzieć, że walko przebiegała dosyć szybko. Nas na szczęście ciągle było czterech, a ich dziesięciu plus przywódczyni. Kiedy zasypywała nas kolejna fala kulek kątem oka spojrzałam na przywódczyni i serce po raz kolejny mi zamarło. Pamiętałam jeszcze jak jej wielka moc o mało co nie odebrała życia Krystianowi. Teraz ona stała tam tworząc ogromną kulkę mocy dla ... Tośki. Zaczęłam działać instynktownie. Pędem ruszyłam w stronę mojej przyjaciółki. Kula już została rzucona. W ostatniej chwili odepchnęłam Tośkę.
-Łucja!!!
   To były ostatnie to co usłyszałam, nawet nie wiem do kogo należał ten głos. W jednej chwili odpychałam Tośkę na bok, a w drugiej byłam w powietrzu i leciałam na drzewa za mną. Czułam ból w całym ciele, ale dopiero po zderzeniu z drzewami uświadomiłam sobie co się dzieję. Kula trafiła we mnie odpychając mnie swoją potężną mocą. Zaliczyłam zderzenie z kilkoma drzewami, dopiero potem moje bezwładne ciało upadło na ziemię. Chciałam umrzeć. Czułam straszny ból w tyle głowy i w klatce piersiowej. Poczułam smak krwi w ustach. Kiedy plujnęłam okazało się, że moje kubki smakowe się nie myliły.
-Dobra Łucja nie ma czasu na obijanie się.- szepnęłam sama do siebie.
   Zaczęłam powoli się podnosić, lecz po chwili znowu upadłam na ziemię z krzykiem. Ból stał się niewyobrażalny. W tej chwili zawiodłam sama siebie. Tam niedaleko moi przyjaciele toczą walkę na śmierć i życie, a ja nie mogę wstać. Nagle usłyszałam krzyk. Dobrze znałam ten głos.
-Dawid!- powiedziałam sama do siebie.
   Adrenalina przepełniła moje ciało. Nie czułam bólu. Teraz najważniejsze dla mnie było sprawdzić, czy mój przyjaciel żyje. Szybko podniosłam się, wzięłam do ręki mój miecz i czym prędzej popędziłam na pole walki. To co tam zobaczyłam... Dawid leżał nieprzytomny kilka metrów ode mnie, Tośka stała nad nim pochylona i płacząca, a Krystian... on... leżał stóp przywódczyni, które jeszcze na szczęście mnie nie zauważyła. Podkradłam się cicho za jej plecy, wykorzystując moment, w którym ona zbliżała się do do twarzy nieprzytomnego Krystiana.
-Zostaw go!
   Krzyknęłam wbijając jej miecz prosto w serce. Ciesze się, że nie widziałam w tej chwili jej wyrazu twarzy, po tym jęku który usłyszałam. Przywódczyni tak samo jak jej poddani rozprysła się na kawałki, dając naszym sercom ulgę. To już koniec bitwy.
-Uffff.- odetchnęłam z ulgą.
   Spojrzałam w stronę Tośki i już przytomnego Dawida. Uśmiechali się słabo i szli już do mnie. Nagle przypomniałam sobie o moim chłopaku. Szybko się schyliłam do niego, a on z zaskoczenia złożył na moich ustach pocałunek dziękczynny.
-Dobrze się spisałaś.- usłyszałam od niego.
   Teraz już wszyscy byliśmy obok siebie. Po chwili rozmowy poczułam, że adrenalina zniknęła, a ból powrócił. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Nie wiedziałam już gdzie jestem i co robię. Złapałam się za tył głowy. Kiedy spojrzałam na rękę, która miała przed chwilą styczność z moją łepetyną przeraziłam się. Była cała we krwi.
-Co jest?
   Nie otrzymałam odpowiedzi, bo już moje ciało po raz trzeci leciało na ziemię. Tym razem byłam nieprzytomna, wręcz pozbawiona życia.

środa, 7 listopada 2012

Rozdział XXIV

   Kolejny trening- kolejny wysiłek. Od dziesięciu dni ćwiczymy, dość intensywnie. Chcemy być jak najlepiej przygotowani. Nie wiemy co nasz czeka w bitwie z czarnym ludem, ale wiemy, że nie zapowiada się kolorowo. Od czterech dni zadecydowaliśmy, że będziemy ćwiczyć razem we czwórkę. Dzięki temu będziemy mogli w spokoju sprawdzić swoje miecze w praktyce. Choć ciągle dość dużo się kłócimy, udało nam się odbyć w spokoju z jakieś trzy-cztery rozmowy. Nie pamiętam już kiedy ostatnio się śmiałam. I to właśnie mnie przeraża.
-Ej Łucja!- z wiru myśli wyrwał mnie Dawid.
-Co jest?- zapytałam dość miłym głosem. Nie chciałam kolejnej kłótni.
-Potrzebuję rozmowy z kimś. A właśnie tobie ufam najbardziej.
   Nie powiem, schlebił mi tym. Spojrzałam na niego z ukosa i poklepałam miejsce obok mnie. Chłopak pospiesznie usiadł. Czułam, że chce zacząć rozmowę, tylko nie wie jak, a ja nie zamierzałam jej zaczynać. Patrzyliśmy się przed siebie jak zaczarowani. W końcu strażnik wody zaczął:
-Łucja... jak sądzisz.... czy jak wrócimy do naszego świata.... ja....ja....będę pamiętał Tośkę?
   Spojrzałam na niego zmartwiona. Nie chciałam go łudzić, ale także zranić. W sumie sama nie wiedziałam, czy będę pamiętała Krystiana. Odparłam tylko:
-Nie wiem tego. Pozostaje nam tylko nadzieja, że będziemy o sobie pamiętać.
   Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na niego, a on dalej patrzył przed siebie. Wydawał się taki smutny, załamany... Chciałam jakoś go pocieszyć, lecz wtedy doznałam szoku... Dawid płakał. Odruchowo przytuliłam go do siebie. Wiedziałam, że właśnie tego potrzebował, bo odwzajemnił uścisk. Trwaliśmy w nim kilka dobrych minut, wtedy znikąd pojawił się Krystian i zaczął się wydzierać:
-Co wy do cholery jasnej robicie?!
-Dawid mnie potrzebował! Przestań się wydzierać!
   Nasz krzyk najwyraźniej usłyszała Tośka, bo szybko przybiegła. Ona jednak zareagowała inaczej niż Krystian, bo szybko podbiegła do swojego chłopaka i zaczęła go wypytywać, czy stała mu się jakaś krzywda.  Poczułam wtedy ukucie w sercu. Podniosłam się, uśmiechnęłam się szybko do Tośki, a potem z poważną miną przeszłam obok Krystiana nic nie mówiąc.
-Łucja.... czekaj... przepraszam.
   Nie czekałam. Udałam się szybkim krokiem, jak najdalej. Chciałam być teraz sama, lecz nie udało mi się. Mój chłopak podbiegł do mnie i złapał mnie za rękę. Próbowałam mu się wyrwać, ale jego uścisk był za mocny. Zaczęłam więc spokojnie:
-Puść mnie.
-Nie.- odparł lekko.
-Krystian.- zaczęłam krzyczeć.- Do cholery! Wiesz dobrze, że Dawid i ja jesteśmy przyjaciółmi. Często jest tak, że przyjaciel potrzebuje przyjaciela. Nie ważne, czy ze sobą długo nie rozmawiali, bo ktoś inny stanął im na drodze (miałam tu a myśli Weronikę), jednak są ze sobą. Starają się odzyskać stracony czas! Nie musiałeś tak reagować! Wiesz dobrze, że kocham tylko Ciebie!
   Chłopak zamiast coś powiedzieć przeciągnął mnie do siebie i pocałował. Właśnie tego potrzebowałam, uczucia, że ktoś mnie kocha. Po chwili zrobiłam się głodna i wraz z Krystianem postanowiliśmy udać się do domu. Po drodze żartowaliśmy, śmialiśmy się, zapominaliśmy o tym co nas czeka. Kiedy stanęliśmy w progu w drzwiach. Przeszył mnie szok, strach i wściekłość. W kuchni stał Mistrz, obok stali Tośka z Dawidem. Widać było, że czują to samo co my. Mistrz rzucił tylko:
-Już czas.
   Dał nam jakieś ubrania i kazał się szybko przebrać. Stroje były typowymi strojami do walki, takich jakie widzi się np. w anime. Wzięliśmy do ręki miecze.Byłam zła, bo wiedziałam, że nie jesteśmy gotowi. Nie mieliśmy szans.
-Chodźcie!- zawołał pospiesznie Mistrz.
   Udaliśmy się z nim na jakieś wielkie pole. Było naprawdę ogromne. Staliśmy na małym wzniesieniu. Po kolei z lewej Krystian, ja, Tośka i Dawid. Mistrz wycofał się do domu. Zostawił nas samych z naszym przeznaczeniem. Serce stanęło mi w gardle kiedy spostrzegłam, że za drugiej górki wyłania się czarny lud. Wyglądał tak samo, jak go zapamiętałam. Był tak samo przerażający. Teraz już wiedziałam, że nie ma odwrotu...